
Czy filtr SPF to naprawdę must-have przez cały rok? Fakty i mity.
Gdy tylko robi się cieplej, odruchowo sięgamy po krem z filtrem – szczególnie przed wyjściem na plażę, rower czy piknik. Ale czy naprawdę powinnyśmy traktować SPF jako element codziennej pielęgnacji przez cały rok, nawet gdy słońca nie widać, a za oknem śnieg i szarówka? To pytanie wraca do nas regularnie – i nie bez powodu. W końcu z każdej strony słyszymy hasła typu „SPF to najtańszy krem przeciwzmarszczkowy” albo „nie ma skutecznej pielęgnacji bez ochrony przeciwsłonecznej”.
Postanowiłyśmy więc przyjrzeć się temu tematowi z bliska. Oddzielić fakty od mitów, obalić najbardziej rozpowszechnione przekonania i sprawdzić, czy faktycznie filtr SPF powinien stać się tak samo oczywisty jak pasta do zębów – niezależnie od pory roku i pogody.
Fakty – czyli co mówi nauka?
Zacznijmy od podstaw: promieniowanie UV dzieli się na UVA i UVB. To pierwsze (UVA) odpowiada głównie za starzenie skóry, przebarwienia i uszkodzenia DNA komórek, a jego natężenie jest stałe przez cały rok – przenika przez chmury, a nawet szyby. UVB, odpowiedzialne za oparzenia słoneczne, jest najsilniejsze latem, ale nie znika całkowicie zimą.
Co z tego wynika? Skóra narażona jest na działanie UVA nawet w pochmurne, chłodne dni, a długotrwała ekspozycja bez ochrony prowadzi do tzw. fotostarzenia, przedwczesnych zmarszczek, utraty jędrności i zmian pigmentacyjnych. A jeśli stosujemy składniki aktywne – takie jak retinol, kwasy czy witamina C – ochrona SPF staje się wręcz koniecznością, by zapobiec podrażnieniom i przebarwieniom.
Wnioski są jednoznaczne: codzienna ochrona przeciwsłoneczna ma realny wpływ na kondycję i zdrowie skóry, nawet jeśli nie od razu to widzimy.
Najczęstsze mity o SPF – czas się z nimi rozprawić
„Nie ma słońca, więc nie potrzebuję SPF.”
To klasyk, który powtarzamy sobie w listopadzie czy lutym. Problem w tym, że promienie UVA działają niezależnie od pogody. Mogą wnikać głęboko w skórę przez cały rok – nawet przez okna, jeśli pracujemy przy biurku z widokiem na świat.
„SPF blokuje syntezę witaminy D.”
To prawda tylko częściowo – po pierwsze, w codziennych warunkach nikt nie nakłada filtra w idealnej, pełnej ilości, by całkowicie zablokować dostęp promieni. Po drugie, synteza witaminy D odbywa się głównie w godzinach okołopołudniowych, a my zwykle jesteśmy wtedy ubrani, w cieniu, za szybą... Suplementacja i krótka ekspozycja na słońce wystarczą, a ryzyko fotouszkodzeń jest nieporównywalnie większe.
„SPF jest tylko dla jasnej cery.”
To mit, który niestety nadal krąży. Melanina faktycznie zapewnia pewną naturalną ochronę, ale nie chroni całkowicie – szczególnie przed UVA. Skóra ciemniejsza również może ulegać fotostarzeniu i być podatna na przebarwienia, dlatego ochrona przeciwsłoneczna jest ważna dla każdego typu karnacji.
Jak dobrać filtr do codziennego użytku?
Wiele z nas nie lubi kremów z filtrem, bo kojarzą się z ciężką, tłustą warstwą, która się roluje, bieli i nie współgra z makijażem. Ale na szczęście czasy się zmieniły – dziś mamy do wyboru setki lekkich, przyjemnych formuł, które nie tylko chronią, ale też pielęgnują.
Na co zwracać uwagę?
SPF minimum 30 – do codziennego użytku w mieście, SPF 50 przy większej ekspozycji.
Szerokie spektrum ochrony (UVA i UVB) – często oznaczone jako „PA+++” lub z symbolem UVA w kółku.
Formuła zgodna z typem skóry – żelowa dla tłustej, odżywcza dla suchej, bezzapachowa dla wrażliwej.
Warto też szukać filtrów z dodatkami, które wspierają barierę skórną: niacynamidem, antyoksydantami, ceramidami.
Jak wpleść SPF w poranną rutynę?
To prostsze niż się wydaje. Po nałożeniu kremu nawilżającego, aplikujemy filtr – w odpowiedniej ilości (czyli około pół łyżeczki do twarzy i szyi) – i dajemy mu chwilę na wchłonięcie. Potem możemy spokojnie nałożyć makijaż. W ciągu dnia warto rozważyć reaplikację, szczególnie jeśli jesteśmy na zewnątrz – są już na rynku mgiełki z filtrem, pudry ochronne i kremy kolorowe z SPF, które to ułatwiają.
Podsumowanie – SPF jako inwestycja w przyszłość
Nie chodzi o straszenie słońcem, ale o świadome podejście do pielęgnacji. Filtr przeciwsłoneczny to jeden z niewielu kosmetyków, którego efekty widać nie po tygodniu, ale po latach – w mniejszej liczbie zmarszczek, w jednolitym kolorycie, w zdrowszej strukturze skóry.
SPF to nie tylko ochrona – to gest troski o siebie, który daje realne efekty. Niezależnie od pory roku, typu skóry czy pogody za oknem, warto sprawić, by stał się nieodłącznym elementem naszej porannej rutyny.